Strony

piątek, 21 listopada 2014

"Głuche pióro" Rozdział 1

 Była kiedyś w moim życiu taka przerwa, pomiędzy lekcjami, na której poczułam się naprawdę szczęśliwa. Właściwie nie wiem, czy takie szczęście, które kończy się jeszcze większym cierpieniem... ma jakąś wartość. Jednak odczuwam potrzebę podzielenia się z wami, którzy mam nadzieję czytają, tą krótką historią.
 Był to dzień w którym wspomniana już poprzednio Christy Carpenter, której przezwiskiem było Miss CC, popełniła drobne przewinienie, podczas lekcji biologii. Oczywiście nie podam szczegółów, bo ich nie znam, jednak wiem, że w ruch poszedł marker. Czarne pisadło... Za użycie go, nauczyciel wstawił dziewczynie uwagę.
 Tak na marginesie, nigdy nie chodziłam do szkoły jako uczeń. Ciekawi mnie jak bym się zachowywała... Oraz co sądziłabym o tym wszystkim co słyszę, gdybym sama to kiedyś przeżywała. Śmiałe marzenia, bo to bardziej niż niemożliwe. Szkoda...
 Otóż powracając do Christy. Była córką pewnego prawnika, którego rodzice pozostałych uczniów raczej nie lubili. A ona sama, z racji wysokiej pozycji ojca, napychała sobie kieszenie kartami kredytowymi. Pamiętam jak któregoś dnia przyszła do szkoły z nową skórzaną torebką. Kolor był bardzo ładny, a ten połysk... Ktoś z klasy zażartował w tamtym momencie "Z gatunków zagrożonych, co?". Bogata dziewczyna bez chwili zawahania wyjęła z kieszeni kartę kredytową, a potem z niesamowitą siłą rzuciła nią w autora tych słów. Słowo daję, myślałam, że on zginie na miejscu, trafiłaby mu w gardło, gdyby nie zdążył się schylić. A karta kredytowa wyżłobiła dziurę w ścianie, przez co sama się zniszczyła i nie nadawała już do użytku.
 Christy Carpenter jednak, jeśli o wygląd chodzi, nie pasuje do pozycji bogatej mścicielki... Pozwólcie, że ją lekko opiszę. Więc cechuje się wcięciem w talii, co nieustannie podkreśla, nosi obcisłe ubrania. Ma długie nogi, przez co, gdyby można było, pewnie żartowaliby że zostanie modelką. Nie robią tego, bo mogą przypłacić życiem. Ma też piękne, kruczoczarne włosy, opadające jej na ramiona, równo po obu stronach. Do tego jej różana twarz, ciemne oczy... Naprawdę nie rozumiem czemu jej charakter tak gryzie się z wyglądem.
 W każdym razie, zapewne interesuje was jej przewinienie? To może się wydawać dość zwyczajne. Narysowała drobny rysunek owym markerem, na blacie ławki. Pech chciał, że została przyłapana. Jednak jej los znacie, kara musiała się odbyć, a czy wiecie co spotkało mebel?
 Tutaj właśnie zaczyna się przerwa, która była dla mnie najszczęśliwszą. Tuż po dzwonku grupka chłopców wyniosła pomazaną ławkę na korytarz, aby można było z łatwością pokazać wszystko woźnym. Ustawiono ją akurat obok parapetu na którym stałam. Od razu moją uwagę przykuła mała, lekko karykaturalne narysowana, ośmiornica. Nie myślałam nawet o tym, że mogłaby ożyć.. a jednak uśmiechnęła się do mnie.
 Co prawda "ożywieniem" tego tak do końca nazwać nie można. Ludzie nie widzą jak ja się ruszam, ani jak ruszała się ona. Podobnie też nie słychać nawoływania przedmiotów. Tylko nawzajem możemy się porozumiewać.
 Osiem ramion, namalowanego na ławce zwierzęcia, zafalowało. Skierowałam ku nim swój wzrok, wpatrując się w te ruchy. Zazdrościłam jej chwilę, w końcu nie mogłam wykonać tych czynności.
- Widzę, że mi się przyglądasz?- usłyszałam nagle. Ośmiornica przyjaźnie się uśmiechała. Odwzajemniłam ten gest, w miarę swoich możliwości.
- Owszem.- przyznałam, ale nie wiedziałam co więcej dodać, więc już się nie odezwałam.
 Minęło pięć minut przerwy, a ja siedziałam w ciszy, obok pomalowanej ławki.
- Jestem Gina, a ty? Długo tutaj jesteś?- usłyszałam w końcu. Poczułam się zadowolona z faktu, że nareszcie mogę przyjaźnie pogawędzić. Byłam ośmiornicy za taką możliwość wdzięczna. Chociaż podziękowania należały się też Christy Carpenter.
- Ping..- powiedziałam. Muszę się do czegoś przyznać. Nigdy nie miałam imienia. Skąd więc wzięło się jakieś "Ping"? To dość długa historia, zapewniam że ją kiedyś opowiem. Chodzi głównie o to, że wyrzeźbiła mnie kiedyś pewna kobieta, potem podarowała szkole. Była ona osobą z Chin. Ping Tsai, tak się nazywała. Może dlatego, jako że tylko tyle pozostało w mej pamięci, właśnie tak się przedstawiłam. Nie jestem pewna.
- Bardzo ładnie.- Gina wypuściła ustami kilka bąbelków, a ja zaśmiałam się. Uśmiech był magiczny, wciąż jest. Jednak nie dane mi już go doświadczać.
- Spodoba ci się ta szkoła. Wiesz, tyle się tutaj dzieje.- powiedziałam już nieco weselej. Dłuższą chwilę gawędziłyśmy w takiej atmosferze. Podejrzewam że się zaprzyjaźniłyśmy, chociaż nie do końca znam definicję przyjaźni. Po tym czasie, Gina wypowiedziała jeszcze takie jedno zdanie...
- Obiecaj, że wszystko, co robiłaś dotychczas, mi opowiesz.- jej ton był bardzo poważny, a ja przyrzekłam na smocze szpony, którymi mnie obdarowano.
 Zapewne opowiadałabym jej teraz historię Christy rzucającej kartami kredytowymi i razem śmiałybyśmy się, czasem trwożąc na myśl o śmierci z rąk dziewczyny... Zapewne tak właśnie by było. Tylko że, los nie sprzyja parapetowym rzeźbom... ani namalowanym ośmiornicom.
 Gdy zabrzmiał dzwonek, po całych dziesięciu minutach przyjaźni... Przyszła wściekła na klasę woźna. Trzymała w dłoni pewien płyn i przedmiot, nazywany potocznie "szmatką". Rzuciła to na ławkę Giny... A potem oblewając moją najlepszą przyjaciółkę środkiem czyszczącym... wszystko zmyła.
 Może nie jej śmierć była najstraszniejsza, ale sam fakt jaka byłam bezradna. Nic nie mogłam zrobić, zupełnie nic. Ani krzyczeć, ani ratować Giny. Gdy rozpływała się na blacie ławki, uśmiechnęła się tylko, nieco przerażona.
 Dlatego przepraszam was, ale ta opowieść ma smutny koniec. Mnie samej ciężko jest to mówić bo w końcu, to jednak smutne. Byłam uczestnikiem tego wydarzenia. Szkoda, że ludzie nie wiedzą... Przyjaźń między rysunkiem, a rzeźbą jest możliwa. Nie niszczcie jej... bo ktoś może przez to wylać potok łez, których i tak nie zobaczycie.
 A teraz uśmiechnijmy się już. Czy macie jakieś zamówienia na opowieść? Chciałabym móc opowiedzieć wam to, co was zaciekawi. Klasa Christy Carpenter na przykład, jest bardzo ciekawym zbiorowiskiem ludzi. A ja sama znam na pamięć opowiastki o Tiffany Mireles chociażby. Pamiętajcie, niedługo znów zacznie się przerwa.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe, czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. 47 year-old Analyst Programmer Emma Croote, hailing from Manitou enjoys watching movies like Donovan's Echo and Writing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Safari. przekieruj do tych gosci

    OdpowiedzUsuń